Ostatnio jesteśmy świadkami zmasowanego ataku na Kościół w przestrzeni wartości. Wystarczy wspomnieć Klątwę czy Kler. Ich negatywny wpływ polega na tym, że ukazując grzechy niektórych osób czynią odpowiedzialnym za nie wspólnotę wierzących. Cel tych działań jest prosty jak cep – chodzi o to by zmienić umysły Polaków, zwłaszcza młodych i niedojrzałych – odwieść ich od wiary.
Dołączył do tej serii ataków film Tylko nie mów nikomu. Czyni on narzędziem młocki akty pedofilii dokonywane przez duchownych. Warto zauważyć, że one wszędzie i zawsze są ohydne. Równe w swej obrzydliwości, gdy czyni to ksiądz, czy reżyser, gdy dzieje się to w Polsce czy Tajlandii. Przy czym w filmie unika się wskazywania źródeł pedofili. Obawiam się, że wynika to nie z poprawności politycznej, ale raczej ze słabości współczesnych umysłów zaczadzonych kłamstwami Kinseya i Playboya na temat seksualności, niezdolnych do szukania przyczyn.
A przecież wystarczy odwołać się do analiz kryminalnych, które wskazują, że źródłem pedofilii jest najczęściej homoseksualizm. Można też przywołać Platona, który w Uczcie pisał, że kochanie trzeba zaczynać od młodych chłopców. Podkreślił ten związek ostatnio papież emeryt Benedykt XVI w uwagach na temat pedofili w Kościele. Próbuje w nich zarysować drogi odnowy, bo ludzkim zadaniem jest to, by zło dobrem zwyciężać. Jeżeli bowiem w Kościele takie fakty mają miejsce, to strach pomyśleć o innych środowiskach. Sytuację pogarsza fakt, że prawo nie ma wystarczających środków do zatrzymania takich działań. Wskazuje na to nie tylko bezradność Kościoła, ale także procesy sądowe w różnych państwach. Więcej praw mają sprawcy niż ofiary. Nie rozwiązuje tej sytuacji także tzw. edukacja seksualna. Ona przyczynia się do rozprzestrzenia choroby.
Jak zatem naprawić kulturę? Papież widzi ratunek w ochronie depozytu wiary przez każdego wierzącego, w szczególności przez pasterzy. Warunkiem jest odnowa etyki, bo w świecie i Kościele zaszła zła zmiana w rozumieniu moralności. Powszechnym stał się relatywizm, oparty o zasadę, że cel uświęca środki. To trzeba pokonać. Wrócić do etyki, która łączy prawo naturalne z prawem Chrystusa. Benedykt XVI wskazuje, że taką naukę znajdujemy w encyklice Veritatis Splendor. W niej święty papież Jan Paweł II tradycyjnie naucza, że każdy człowiek ma w sobie prawo, które nakazuje czynić dobro, a unikać zła. Każdy może odczytać dobro obiektywne i je podjąć lub odrzucić. Gdy je spełni, umocni swoją wolność. Wiara wskazuje, że źródłem tego prawa nie jest człowiek, lecz Stwórca. Ona też pozwala z ufnością podjąć walkę o właściwe dobro aż do męczeństwa. To, że wiara daje poznanie i moc, czyni ją największym skarbem, który należy chronić, także po to, by nie dochodziło do zgorszenia maluczkich.
Ale moralność nie może być zarezerwowana tylko dla wierzących. Film Sekielskich paradoksalnie pokazuje moc prawa naturalnego. Odwołuje się do powszechnego sądu, że pedofila jest czynem bezwzględnie złym. Jeżeli tak jest, to sumienie, które o tym świadczy, wskazuje także na źródło swego sądu. Skąd ono to ma? Aby na to pytanie odpowiedzieć, wystarczy dostrzec, że kosmos składa się z istniejących rzeczy i osób, które mają określoną naturę. Wszystko co jest, ma w sobie spójność jedności i jest odrębne. Cechuje się otwarciem na poznanie, czyli odsłania prawdę, powoduje zwrócenie się ku niemu jako dobru oraz wzbudza upodobanie czyli jest piękne.
Wszystko kiedyś się zaczęło, musiało otrzymać istnienie, bo nic, co złożone nie ma w sobie konieczności bycia. Zatem jest Istnienie Samo w Sobie, które udziela istnienia. Jest pełnią Jedności, Odrębności, Prawdy, Dobra i Piękna w najwyższym stopniu. To jest Ten, który Jest – Bóg, który jest miarą wszystkiego. Choć nie jest to trudne poznanie, jest jednak zapomniane lub odrzucane. A bez przywrócenia go do kultury umysłowej nie ma możliwości odbudowy moralności ludzkiej, bo każdy najpierw chce wiedzieć dlaczego ma być dobry…