Pewna mama opowiedziała mi o poszukiwaniach odpowiedniego dla swojego dziecka liceum w Warszawie. Dziecko interesuje się muzyką i historią, więc wydawałoby się, że znalezienie właściwej szkoły w stolicy będzie łatwe. Nic podobnego. Tylko w kilku szkołach prowadzono klasy o wyraźnym profilu humanistycznym. W polskich liceach, piszę polskich, bo sądzę, że trend jest powszechny, nastąpiło niemal zupełne zmatematyzowanie i uprzyrodowienie nauczania.
Można przypuszczać, że takie ukierunkowanie spowodowane zostało wymogami cywilizacji technicznej. I rzeczywiście, gdy spojrzymy na statystyki popularności studiów dominują kierunki inżynierskie, medyczne, biologiczne, ekonomiczne, psychologiczne. Absolwenci wybierają przede wszystkim studia praktyczne. Daleko poza statystykami są kierunki humanistyczne i społeczne. Humanistyka obumiera w szkołach średnich i wyższych. Jest to nieoczekiwany skutek reformy, która wprowadziła system gimnazjalny. Zaburzyła ona, jak widać, integralność formacji młodego pokolenia. Dorasta młodzież o słabej wiedzy historycznej i ogólnoludzkiej, co utrudnia jej świadome uczestnictwo w życiu społecznym.
Jak w żadnym pokoleniu miliony młodych uzyskuje wykształcenie, które pozwala im żyć inaczej niż ich rodzice. Zdobywana wiedza staje się szansą na upodmiotowienie swojego życia. Jest, jak pisał Arystoteles, „tym, czego człowiek pragnie najbardziej”. Powinna zaspokoić najgłębsze ludzkie potrzeby, pragnienie pełnej wiedzy o prawdzie, dobru i pięknie. Jeżeli człowiek tego nie otrzyma, będzie przedmiotem, a nie podmiotem historii. Będzie podatny na medialne i polityczne manipulacje, będzie posiadał rachityczną osobowość, która nie pozwoli prowadzić godnego życia.
Ideałem życia demokratycznego, jak zauważa dominikanin o. Jacek Woroniecki, jest wytworzenie takich możliwości, aby wszyscy uczestnicy życia społecznego mogli uwydatnić swoje osobiste wartości, „po to by je oddać na usługi ogółu. Prawdziwe bogactwo każdego narodu tkwi przede wszystkim w rozkwicie potencjalności osobistej jego członków”. Chodzi o to, by dominowała samo-dzielność moralna, aby większość obywateli miała dość siły, by obronić naród przed indywidualizmem i anarchią. A do tego potrzebne jest zakorzenienie w najszlachetniejszych wartościach humanistycznych.
We wtorek została podpisana nowa podstawa programowa dla szkół średnich. Wprowadza ona możliwość kształcenia filozoficznego. Warto, aby MEN dołożyło starań, by te treści jak najszerzej zaistniały uczone w szkołach, tzn. by filozofia z klasycznym programem, stała się obowiązkowa. W nowej podstawie znaczenia nabrała także historia. Ma być nauczana systematycznie co najmniej dwie godziny tygodniowo we wszystkich klasach. Jak widać na podstawie wydarzeń bieżących, znajomość prawdy historycznej ma i mieć będzie wielkie znaczenie. Bez jej znajomości fałszywi nauczyciele zawłaszczą historię i podporządkują ją bieżącej polityce. Jeżeli obecna awantura, toczona przez organizacje i państwo żydowskie może nas czegoś nauczyć, to właśnie tego, że nigdy nie może zabraknąć czasu na naukę ojczystej historii.
Może dobrze byłoby uczynić historię obowiązkowym przedmiotem maturalnym?