Któryś z papieży dwudziestego wieku miał powiedzieć o masonerii, że na szczęście wrogowie Kościoła nigdy nie zdołają się zjednoczyć. W tym zdaniu nie chodzi o autorstwo tego sądu, ale bardziej o zwrócenie uwagi na to, ze jedność ludzi w złym celu jest niemożliwa do utrzymania. Konsekwencją takich dążeń będzie zawsze destrukcja i to niezależnie czy jedność jest wymuszana siłą, przyjemnością czy też udziałem we władzy. Gdyby ludzie chcieli się nauczyć tego od „matki historii”, zapewne poznaliby, że brak jedności w realizacji dobrego celu był, jest i będzie przyczyną upadku państw, narodów i społeczeństw.
Ale bardziej istotną byłaby refleksja nad tym, co jest źródłem braku jedności? Gdyby powstał taki „think tank”, który pochyliłby się nad dziejami, nad przyczynami roztrwaniania dobra Rzeczypospolitej, mógłby odwołać się do np. do myśli Jakuba Jasińskiego z okresu rozbiorów, który pisał: „Narodzie! Czas nie ufać w żadne zaręczenia, w tobie samym jest zakład zguby lub zbawienia.”
Zguba bądź rozwój tkwi w człowieku, w celach jakie wybiera. Powstaje pytanie, kto ma ten dobry cel wyznaczać, aby był miarą działań? Czy wystarczy mandat demokratyczny? I tu trzeba odpowiedzieć, że nie, bo demokracja może wspierać ideologie zła. Do jedności trzeba czegoś więcej. Ksiądz Piotr Skarga, którego warto tu przywoływać, mówił, że podstawnym czynnikiem spójności jest miłość Boga, Ojczyzny i bliźniego. Wyraża się ona w bezinteresowności, która buduje jedność. W Polsce tę bezinteresowność widać wyraźnie w czasach zagrożenia. Często owocuje wielkim bohaterstwem.
Jednak w czasach pokoju wciąż zwycięża duch waśni. Rodzą się partykularne dążenia do uzyskania przywilejów i ich obrony, nawet za cenę zdrady. Stają się one przyczyną stanowienia „prawa nieprawego i niesprawiedliwego”. A to Skarga uważa za źródło wszelkiej niezgody, która rujnuje Rzeczpospolitą. Aby trwać w jedności trzeba nauczyć się porządku miłowania. Tym tropem podążało nauczanie Prymasów Polski po roku 1918, a później Jana Pawła II. To jest nasz depozyt niepodległości. Oparty jest na poznaniu, że wolność, która myli dobra i ich porządek jest „zakładem zguby”. Wolność nie może iść wbrew strumieniowi sumień, kształtowanych Chrystusowym dobrem. Tu rozstrzyga się przyszłość Polski. Sumienie bowiem dopóki nie uzna w miłości dobra, które pochodzi od Boga i którego miarą jest Bóg, dopóty nie jest w stanie właściwie sądzić swoich czynów. Ks. Piotr Skarga porównuje prawdziwą religię do serca w państwie, tak jak władzę wykonawczą uznaje za jego głowę.
I jeżeli dziś jesteśmy świadkami sporu o konstrukcję sądownictwa w naszym kraju, to istota nie tkwi w tym, jak ma się dokonać wymiana sędziów w naczelnych instytucjach, ale w tym, czy sędziowie mają być władzą służebną wobec dobra ustanowionego przez Boga czy też mają być władzą autonomiczną, panującą nad Narodem, będąc miarą dobra lub zła. Toczy się bój o sędziów, o wartość prawa naturalnego w ich sercach, o zdolność do oderwania się od mentalności, która uznaje absolutyzm prawa stanowionego. Chodzi o to, by sędziowie nie byli sercem prawa, lecz służyli prawu chroniącemu prawdziwe dobro człowieka.