Jednym z najpiękniejszym momentów w życiu jest zakochanie. Możemy na to wydarzenie popatrzeć od strony psychologicznej, gdy wspominamy własne zauroczenie drugą osobą. Możemy sięgnąć do wielu opisów, w których odnajdujemy przeżycia bliskie naszemu sercu. Cechą charakterystyczną zakochania jest to, że dwoje ludzi doznaje szczególnego olśnienia wartością osoby. Gdy ten wybór zostanie potwierdzony rozumem i decyzją woli – owocuje zawarciem małżeństwa. W momencie ślubu następuje wzruszające, ale jakże bardzo ludzkie potwierdzenie wyboru i deklaracja ochrony osoby kochanej aż do oddania życia. Nikogo nie dziwi taki rozwój zdarzeń. Jest to wręcz czymś naturalnym i pożądanym.
dr Andrzej Mazan, Nasz Dziennik, 6.10.2016
Warto podkreślić jeden głęboki fakt, który staje się podstawą decyzji o małżeństwie. Otóż opiera się ona na wyborze jednej osoby spośród miliardów ludzi, na uświadomieniu, że osoba, którą kochamy, jest dla kochającego jedyną. Miłość afirmuje osobę ze względu na nią samą. Kochający mówią sobie: niemożliwe jest, żebyś nie istniała, żebyś nie istniał. Nie wyobrażam sobie, żebyś przestał istnieć. Małżonkowie, którzy przekuli zakochanie w decyzję trwałej relacji miłości, mówią sobie wzajemnie, że twoje istnienie jest sensem mojego życia. W małżeństwie monogamicznym i wiernym następuje szczytowe doświadczenie sensu istnienia osoby, jakim jest miłosna akceptacja kobiety przez mężczyznę i mężczyzny przez kobietę jako największego ziemskiego dobra.
Małżonkowie przez to, że poświadczyli w przysiędze małżeńskiej przeżytą i poznaną wartość osoby, stają się gotowi do afirmacji i ochrony nowego życia, które przez nich przyjdzie. Akceptacja osoby kochanej otwiera ich na akceptację istnienia ich dziecka. W małżeństwie spotyka się decyzja Boga z decyzją rodziców i urzeczywistnia się pragnienie Boga o zaistnieniu nowego człowieka po to, by był kochanym i by kochał. Nikt bowiem, kto doznał miłości, nie może powiedzieć do drugiej osoby: „Ty nie powinieneś istnieć”. Zwłaszcza, że sam Bóg stwarza duszę człowieka, a dziecko pojawia się jako dobro wołające o miłość. Nasze odniesienia do osób są bowiem odblaskiem Bożej relacji do osoby ludzkiej. Są też miarą naszego człowieczeństwa.
Zatem zadaniem politycznym jest uporządkowanie życia społecznego w taki sposób, aby istnienie osób było chronione i afirmowane jako dobro. Należy odejść od fałszywego rozumienia demokracji, które przedstawia się następująco: jestem przeciwny zabijaniu ludzi w okresie prenatalnym, ale jeżeli są osoby, które z „uzasadnionych” względów chcą to czynić, to należy im na to pozwolić w imię demokracji. Często tak zwani chrześcijańscy demokraci „puszczają oko” do wyborców i tłumaczą, że ustępstwo na rzecz zła pozwoli zrealizować większe dobro. Tyle, że takie myślenie przeistacza demokrację w jej zwyrodnienie, czyli anarchię. Legalizuje prawa silniejszego.
Można jednak inaczej wykonywać władzę. Rozwiązanie jest w zasięgu ręki. Wystarczy jako podstawę decyzji politycznych przyjąć powstałą po doświadczeniach II wojny światowej Deklarację Praw Człowieka. Ona przecież została przyjęta przez ONZ po to, by demokracja miała normy, by siła nie była ponad prawem.