Niewola, brak wolności, brak niezależności, niemożność decydowania o sobie i swoim losie – Polska i Polacy znają te rzeczywistości ze swojej historii, ze swojego życia. Znane też są i inne, pochodne słowa: jasyr, branka, represje, więzienia, wywózki, zsyłki, internowania, zabory, potopy, najazdy, rozbiory, okupacja, obozy koncentracyjne, łagry.
Znamy smak niewoli: Branderburczyków, Czechów, Krzyżaków, Tatarów, Turków, Kozaków, Szwedów, Rusinów, Prusaków, Austriaków, Rosjan, Niemców, Sowietów…
Od samego początku naszej historii byliśmy atakowani, najeżdżani i okupowani. Każdy z naszych sąsiadów czyhał (czyha?) na nasze ziemie, na dobra, na naszych rodaków. Niektórzy liczą, że w XVII wieku toczyło się w Polsce 40 wojen z zewnętrznymi wrogami. W XVIII wieku utraciliśmy Polskę na 123 lata. W XX wieku byliśmy pod okupacją niemiecką, a później przez ponad 40 lat komunistyczną. Jedni powiedzą: bo byliśmy leniwi, lekkomyślni, skłóceni, nieuważni, nieostrożni. Inni powiedzą krótko: bo byliśmy katolikami. Możliwe, że jedni i drudzy mają rację, po części.
Dziś, kiedy nie możemy mieć własnego zdania, własnych mediów, które swobodnie nadają; kiedy na własnej ziemi i we własnym domu nie możemy nic przebudować, przesadzić, wyciąć i postawić bez woli i zgody urzędników; kiedy zabierają nam większość dochodów na podatki, choć długi państwa gigantycznie rosną, na ubezpieczenie zdrowotne, byśmy „mogli” godzinami, miesiącami i latami czekać na pomoc lekarską; kiedy zakazują nam głosić, protestować, manifestować i po prostu pamiętać; kiedy karzą nas wyrokami, mandatami za wierność naszej Ojczyźnie, przodkom i przekonaniom; kiedy nasze dzieci w szkołach faszerują ideologią w szkołach, równocześnie strasząc odebraniem dzieci, gdybyśmy mieli się nie zgadzać – zadajemy sobie pytanie, czy jeszcze jesteśmy wolni?
Tym więcej winniśmy wołać, modlić się i pokutować: Wybaw nas, Panie!