Obserwując dyskusję medialną na temat nowego „darmowego” podręcznika, większość z nas zauważyła już, że w całej batalii najmniej chodzi o roztropne wychowanie kolejnego pokolenia dzieci czy jak najrzetelniejsze przekazywanie wiedzy. Ważniejszym elementem jest otoczka polityczna i wpajanie dzieciom konkretnych ideologii, które zwykle nie mają nic wspólnego z poglądami rodziców. W przyszłości jednak zaowocują uformowaniem sprawnych konsumentów, uzależnionych od aparatu państwowego.
Agata Rybczyk, Nasz Dziennik, 2 czerwca 2014 r.
Przede wszystkim podręczniki narzucane są przez kuratorium czy Ministerstwo Edukacji Narodowej. Rodzice nie uczestniczą w procesie doboru podręczników, podobnie jak nie mają nic do powiedzenia przy ustalaniu podstawy programowej. Niestety, większość rodziców zupełnie też nie interesuje się tym, do jakich podręczników będą zaglądały ich dzieci. Choć nawet przy dobrej woli i chęci sprawdzenia treści w nich zawartych rodzice nie mają możliwości kontroli przed dokonaniem zakupu. Większość dość drogich przecież podręczników sprzedawana jest w folii, na zdjęcie której nie zgadzają się księgarze czy wydawcy.
Czym jest i jak się objawia demoralizacja dzieci w podręcznikach? Przyjrzyjmy się kilku cechom współczesnych książek do klas 1-3 szkoły podstawowej, czyli tych, których odbiorcami są 6-, 7-, 8- i 9-latki.
Budowa podręcznika
Spróbujmy rozpocząć od analizy formy. W większości podręczników przede wszystkim zauważa się ogromną ilość obrazków, kolorów, najogólniej mówiąc – bodźców, które mają przyciągnąć uwagę dziecka. Rodzic przeglądający kolejne strony podręcznika ma wrażenie oglądania katalogu reklamowego. Dodatkowo większość z prezentowanych obrazków jest po prostu brzydka. W żaden sposób nie buduje poczucia estetyki i piękna, za to uczy dziecka łatwego reagowania na dostarczane z zewnątrz coraz intensywniejsze bodźce. Pociągające dla ucznia staje się to, co jest atrakcyjniej przedstawione, nie to, co lepsze.
Ponadto coraz częściej używaną formą narracji jest język potoczny, który wyparł literacką polszczyznę. Treści są niespójne, brak im ciągłości, nie przedstawiają logicznego sensu, są abstrakcyjne i niezrozumiałe dla dziecka. Dobrym przykładem jest tu podręcznikowy wiersz Małgorzaty Strzałkowskiej „Wyznanie”.
Przez współczesne podręczniki dzieci przechodzą w towarzystwie wyimaginowanych stworów, spersonifikowanych zwierząt, ufoludków, smoków, a nawet myszy komputerowej, nie w towarzystwie życzliwych osób dorosłych ani w towarzystwie rodziców. Osoby znaczące zastępowane są nieistniejącymi.
Odrywanie dzieci od Boga
Demoralizacja w podręcznikach szkolnych dla najmłodszych polega na takim kształtowaniu woli dziecka, aby nie kierowała się ona szukaniem dobra, a raczej szukaniem przyjemności. Aby to osiągnąć, konieczne jest oderwanie dzieci od Pana Boga i kultury chrześcijańskiej. W książkach nauczania początkowego słowo „Bóg ” nie występuje. Nie ma mowy ani o świętach katolickich, ani o wierze. Jeśli nawet wspomina się o Bożym Narodzeniu czy Wielkanocy, to raczej w sposób spłycony, w kontekście zwyczajów, potraw, choinki czy zwierząt w szopce. Święta katolickie są ciągle porównywane do świąt występujących w innych religiach, promując pogląd o równości wszystkich religii.
Odrywanie dzieci od rodziny
Podręcznikowa rodzina przeważnie przedstawiana jest w sposób wypaczony. Czytanki mówią o odejściu jednego z rodziców, alkoholizmie, nowym związku mamy czy taty. Pointa jednego z opowiadań mówi o nowym „partnerze” mamy w taki sposób: „Teraz wszyscy w klasie mi zazdroszczą, bo prócz mamy i taty mam jeszcze Jacka, na którym zawsze mogę polegać”. Skutki rozwodu rodziców, który –jak wynika z badań – jest dla dziecka bardziej traumatyczny niż śmierć jednego z nich, nagle zyskują pozytywne światło.
Kult przyrody i nauki, magia
W związku z odsuwaniem się od wiary i od Kościoła katolickiego wszelkie potrzeby religijności zastąpione zostały pewnego rodzaju ubóstwieniem przyrody i nauki. Jak już wcześniej powiedzieliśmy, dziecko zaproszone zostaje do bezpiecznego świata spersonifikowanych zwierząt. W miejsce świąt katolickich wprowadzone zostały rocznice odkryć naukowych, Dzień Ziemi czy pierwszy dzień wiosny. Zamiast uczyć się o zjawiskach czy sytuacjach, z którymi dziecko ma na co dzień do czynienia, wpaja mu się wiedzę o mikroorganizmach, kwaśnych deszczach czy zjawiskach fizycznych występujących na innych planetach. Autorom podręczników nie przeszkadza jednak łączenie elementów czysto naukowych z elementami magicznymi czy okultystycznymi, jak alchemia, wróżenie z wosku czy wierszyki o znakach zodiaku.
Materializm i konsumpcjonizm
W duchu utylitaryzmu dziecko od małego uczone jest, jak być przydatnym elementem społeczeństwa. Wytwarza się w nim pewne postawy konsumpcyjne zarówno w aspekcie przedmiotów, jak i relacji. Nauka matematyki nie odbywa się już na przykładzie jabłek czy gruszek, ale na papierowych czy plastikowych modelach pieniędzy. W podręcznikach możemy spotkać się z małymi modelami złotówek i euro, których dzieci mają używać jako pomocy przy ćwiczeniach z matematyki. Powoduje to wtopienie dziecka w świat zmysłowo-materialny, kultu pieniądza i wiary w decydujący wpływ ekonomii na życie.
Usunięcie patriotyzmu
Ostatnim ciekawym zagadnieniem, jakie możemy zaobserwować we współczesnych podręcznikach, jest usunięcie z nich elementu polskości. Wcześniej powiedzieliśmy, że nie występują już święta katolickie albo są one infantylizowane i przedstawiane jako niemające głębszego sensu zwyczaje. Trzeba tu jednak dodać, że w taki sam sposób potraktowane zostały święta patriotyczne. Całe zagadnienie tożsamości narodowej sprowadza się przede wszystkim do wpajania dziecku, że jest Europejczykiem. Na kartach podręczników znajdziemy bardzo mało na temat naszej Ojczyzny, jej kultury, sztuki, tradycji. Z drugiej jednak strony spotkamy się z przeróżnymi informacjami na temat innych narodowości. Próbuje się w ten sposób oderwać dzieci od tego, co polskie, „zacofane”, „nieeuropejskie”, a zainteresować je wszelkimi możliwymi ciekawostkami dotyczącymi innych kultur.
Zakończenie
Podsumowując, należałoby powiedzieć, że przedstawione problemy rysują nam bardzo niepokojącą wizję współczesnego szkolnictwa, gdzie liczy się przede wszystkim programowa indoktrynacja, a nie dobro czy nawet wiedza dziecka. Forsowane w podręcznikach idee nie zakładają ani rozwoju małych czytelników, ani zgodności z przekonaniami ich rodziców. Państwo wyznacza „nowoczesne” treści i wartości ważne i słuszne dla naszych dzieci. Jeśli my, rodzice, nie przerwiemy tego eksperymentu we własnych rodzinach, z całą pewnością nikt nie zrobi tego za nas, a jak pokazuje przykład „Naszego Elementarza”, państwo ciągle ma jeszcze czym nas zaskoczyć…