8 maja przypada liturgiczne wspomnienie świętego Stanisława ze Szczepanowa – biskupa krakowskiego, męczennika, świętego Kościoła katolickiego, jedenego z głównych patronów Polski.
Stanisław przyszedł na świat w Szczepanowie około roku 1030 i pod okiem ks. bp. Lamberta Suły odebrał staranne wykształcenie. Biskup, dostrzegając w chłopcu wyjątkowość, zatrzymał go przy sobie i uczynił swoim następcą. Jak zapisano w papieskiej bulli, był “biskupem z powołania”. Choć sprawował zwierzchnictwo, sam pokorą serca był całkowicie podległy Chrystusowi, wyróżniała go bezkompromisowość, gdy tego wymagała sytuacja, napominał, a gdy trzeba było – wymierzał sprawiedliwość. Stanowił wzór dla kapłanów, wsparcie dla ubogich, pociechę dla sierot i wdów. Wśród jego zasług z pewnością należy wymienić wyjednanie u papieża św. Grzegorza VII zgody na wskrzeszenie metropolii gnieźnieńskiej. W ten sposób raz na zawsze ustały automatycznie pretensje metropolii magdeburskiej do zwierzchnictwa nad diecezjami polskimi. 25 kwietnia 1075 roku Św. Grzegorz VII przysłał do Polski swoich legatów, którzy orzekli prawomocność erekcji metropolii gnieźnieńskiej z roku 999/1000 oraz jej praw.
W tym czasie na tronie polskim zasiadał król Bolesław Śmiały. Jak podają kroniki, często nie było go w kraju, gdyż stale brał udział w bitewnych wyprawach. Wskutek tego w Polsce szerzyły się zamęt, rozbój i wiarołomstwo, małżeństwa ulegały rozpadowi. Poddani mieli swojego władcę za tyrana, bo sam, wiodąc życie bezprzykładne, nielicujące z życiem chrześcijanina, często wymierzał kary nieuzasadnione, ciemiężył poddanych. Biskup Stanisław nie pozostał na to obojętny i jako zwierzchnik Kościoła, nie bacząc na niebezpieczeństwo, na jakie się narażał, strofował króla za złe postępowanie. W końcu, widząc, że napomnienia nie przynoszą efektu, zadecydował o wyłączeniu króla ze społeczności Kościoła.
Wincenty Kadłubek w swojej kronice opisuje konflikt Bolesława Śmiałego z biskupem Stanisławem i śmierć biskupa, która nastąpiła z rozkazu króla. Nie wiadomo bowiem dokładnie, jaki przebieg miał konflikt króla z biskupem i dlaczego Śmiały kazał zabić Stanisława:
„A gdy prześwięty biskup krakowski Stanisław nie mógł odwieźć go od tego okrucieństwa, najpierw grozi mu zagładą królestwa, wreszcie wyciąga ku niemu miecz klątwy. Atoli on, jak był zwrócony w stronę nieprawości, w dziksze popada szaleństwo, bo pogięte drzewa łatwiej złamać można niż naprostować. Rozkazuje więc przy ołtarzu, pośród infuł, nie okazując uszanowania ani dla stanu, ani dla miejsca, ani dla chwili — porwać biskupa! Ilekroć okrutni służalcy próbują rzucić się na niego, tylekroć skruszeni, tylekroć na ziemię powaleni łagodnieją. Wszak tyran, lżąc ich z wielkim oburzeniem, sam podnosi świętokradzkie ręce, sam odrywa oblubieńca od łona oblubienicy, pasterza od owczarni. Sam zabija ojca w objęciach córki i syna w matki wnętrznościach. O żałosne, najżałobniejsze śmiertelne widowisko! Świętego bezbożnik, miłosiernego zbrodniarz, biskupa niewinnego najokrutniejszy świętokradca rozszarpuje, poszczególne członki na najdrobniejsze cząstki rozsiekuje, jak gdyby miały ponieść karę [nawet i] poszczególne cząstki członków. A ja ze zdumienia i z jakowegoś przerażenia całkiem zdrętwiałem, tak iż ledwie pojąć, a cóż dopiero językiem, cóż dopiero piórem wyrazić zdołam, jakże wyrazić potrafię cudowne dzieła na tym świętym przez Zbawiciela zdziałane! (…) Albowiem ujrzano, że z czterech stron świata nadleciały cztery orły, które krążąc dosyć wysoko nad miejscem kaźni odpędzały sępy i inne krwiożercze ptaki, żeby nie tknęły męczennika. Ze czcią go strzegąc, czuwały nieprzerwanie dniem i nocą. Mamże to nocą nazwać czy dniem? Dniem raczej nazwałbym niż nocą, to jest bowiem druga noc, o której napisano: „A noc jak dzień będzie oświetlona”. Tyle bowiem boskich świateł przedziwnej światłości rozbłysło w poszczególnych miejscach, ile rozrzuconych było cząstek świętego ciała, tak iż niebo samo jakby zazdrościło ziemi jej ozdoby, jej chwały, ziemi gwiazd jakichś światłością zdobnej i jakimiś — myślałbyś — słońca promieniami. Niektórzy zaś z ojców, ożywieni radością z powodu tego cudu i gorliwą pobożnością zapaleni, pragną usilnie pozbierać rozrzucone cząstki członków. Przystępują krok za krokiem, znajdują ciało nie uszkodzone, nawet bez śladu blizn! Podnoszą je i zabierają, drogocennymi wonnościami namaszczone chowają w bazylice mniejszej Świętego Michała (…)”.
W 1253 r. papież Innocenty IV podpisał dekret kanonizacyjny, a sama kanonizacja męczennika odbyła się 8 maja 1254 roku. Na medalu świętego umieszczono zapis: “Porąbany na cząstki, strzeżony przez orły, opromieniony z nieba, nazajutrz scalony”. Kult świętego w XIII i XIV w. odegrał istotną rolę w kształtowaniu się myśli o zjednoczeniu Polski. Ufano, że w ten sam sposób – jak ciało św. Stanisława – połączy się i zjednoczy podzielone wówczas na księstwa dzielnicowe Królestwo Polskie. Jego wstawiennictwu król Władysław Jagiełło przypisywał zwycięstwo pod Grunwaldem, a Zygmunt Stary uznał go za swojego patrona.
Dziesięć lat po śmierci biskupa przeniesiono jego ciało do kaplicy Katedry Wawelskiej. Pierwszą srebrną trumnę na relikwie św. Stanisława ufundowała św. Kinga. Przetopiono ją później i użyto do wykonania obecnej. Do XVII wieku przez małe okienko kaplicy pokazywano wiernym relikwie ręki.Król Zygmunt I Stary ufundował w 1512 roku srebrny ołtarz ze scenami męczeństwa. Konfesja św. Stanisława pochodzi z lat 1626-29, gdzie pod kopułą wsparta na barkach czterech aniołów spoczywa trumna z 1671 roku pokryta scenami z życia św. Stanisława). Baldachimowy ołtarz św. Stanisława nazywany jest „Ołtarzem Ojczyzny”.