Józefina Bakhita urodziła się w 1868 r. w Sudanie. Jako 10-letnia dziewczynka została porwana przez handlarzy niewolników.
Doświadczyła wielu fizycznych i duchowych cierpień wynikających z niewolnictwa. W jej ciele wyżłobiono nożem bolesne tatuaże. Aby je utrwalić, nasypano do ran soli zmieszanej z mąką. Innym razem została pobita przez syna jednego z właścicieli tak dotkliwie, że przez miesiąc wracała do zdrowia. Po latach, gdy była już zakonnicą, tak napisała o swoich dawnych prześladowcach: „Gdybym spotkała tych handlarzy niewolnikami, którzy mnie porwali, a także tych, którzy mnie torturowali, uklękłabym przed nimi i ucałowałabym im ręce, ponieważ gdyby się to wszystko nie wydarzyło, nie byłabym teraz ani chrześcijanką ani zakonnicą…”.
W 1882 r. Bakhita trafiła do nowego właściciela, Callisto Legnani, włoskiego konsula. „Tym razem byłam naprawdę szczęściarą, ponieważ nowy pan był bardzo dobrym człowiekiem i mnie polubił. Nie byłam karana ani chłostana. Doświadczenie takiego spokoju i ukojenia było dla mnie czymś wręcz nierzeczywistym” – napisała w swojej biografii. Dwa lata później konsul wrócił do Włoch i zabrał ze sobą Bakhitę. Została ona opiekunką w pewnej zaprzyjaźnionej z Legnanim rodzinie. Pani domu, widząc dobroć młodej Sudanki, oddała ją „na przyuczenie” do Instytutu prowadzonego przez zgromadzenie Córek Miłosierdzia w Wenecji.
Pod opieką sióstr Bakhita przygotowywała się do chrztu, który przyjęła 9 stycznia 1890 r. Otrzymała wtedy nowe imiona – Józefina Margherita Fortunata. Przystąpiła też do pierwszej Komunii Świętej i otrzymała sakrament bierzmowania. Tak wspomina ten dzień: „Przyjęłam Chrzest święty z radością tak wielką, jaką tylko aniołowie mogliby opisać”.
Ponieważ we Włoszech niewolnictwo było nielegalne, Józefina mogła jako osoba wolna sama decydować o swojej przyszłości. Postanowiła wstąpić do zgromadzenia Córek Miłosierdzia. W 1896 r. złożyła śluby zakonne. W 1902 r. została przeniesiona do domu zakonnego w Schio, we włoskiej prowincji Vicenza. Spędziła tam 45 lat swojego życia. Podczas pobytu w klasztorze Józefina wykonywała proste prace: była furtianką, kucharką, szwaczką, praczką. Była zawsze łagodna, spokojna i uśmiechnięta. Nazywano ją „nostra Madre Moretta” czyli „nasza Matka Murzynka”.
W ostatnich latach życia, kiedy cierpiała z powodu choroby, dawała innym świadectwo chrześcijańskiej nadziei. Mówiła: „Trochę oczywiście cierpię, ale mam tyle grzechów do wynagrodzenia i jest tak wielu Afrykańczyków do ocalenia i grzeszników do wspomożenia…”.
8 lutego 1947 r. Józefina Bakhita zmarła. Beatyfikował ją i kanonizował papież Jan Paweł II. Papież Benedykt XVI napisał o niej w encyklice „Spe Salvi”: „Teraz miała «nadzieję» – już nie nikłą nadzieję na znalezienie panów mniej okrutnych, ale wielką nadzieję: jestem do końca kochana i cokolwiek się zdarzy, jestem oczekiwana przez tę Miłość”.