Życzę sobie, i wam rodzice, odwagi, abyśmy sprostali zadaniu, które stawia Bóg przed nami! — mówił ks. Łukasz Kadziński w homilii podczas Mszy Świętej otwierającej konferencję poświęconą edukacji domowej.
— Temat ten jest niezmiernie aktualny i ważny społecznie — zauważał metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga w liście, który skierował do organizatorów, prelegentów i uczestników konferencji. — Nie mogąc być obecnym łącze słowo pozdrowienia i życzę błogosławionych oraz trwałych owoców konferencji — pisał.
Zebranych powitali organizatorzy: ks. dr Krzysztof Wolski, prodziekan Wydziału Studiów nad Rodziną Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Łomiankach, prof. dr hab. Artur Andrzejuk, kierownik Katedry Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej UKSW oraz z ramienia Fundacji Dobrej Edukacji Maximilianum jej opiekun duchowy, ks. mgr lic. Łukasz Kadziński.
— Praktycznie każdy tydzień przynosi coś destrukcyjnego w szkolnictwie — zauważał ks. Kadziński. — Dlatego musi nam chodzić o przyszłość naszych dzieci, istot słabych i bezbronnych. Określenia “mama” i “tata” znikają z podręczników, znika “Bóg”, “Ojczyzna”, “rodzina”, a w zamian za to dzieci rozmawiają ze zwierzętami i fikcyjnymi stworzeniami — podkreślał.
— Nowa minister zdążyła już obrazić Boga, ludzi i rodziców — zaczął mocno swoje wystąpienie dr Andrzej Mazan. Scharakteryzował podstawowe powody, dla których rodzice decydują się korzystać z edukacji publicznej: jej powszechność i dostępność, braku czasu rodziców na samodzielne kształcenie dzieci oraz opinię, że specjaliści w danej dziedzinie nauki są w stanie nauczyć dzieci więcej i lepiej. Tymczasem oświata nie spełnia swoich zadań: aktualny system jest zbudowany pod kątem utylitarno-ekonomicznym, nie zaś pod kątem dobra osoby.
— Brukseli nie zależy na mądrych Polakach, ale na efektywnym kreowaniu taniej siły roboczej! — cytował prof. Bogusława Śliwerskiego. Współczesne programy edukacyjne dopasowują się do politycznych i ideologicznych trendów. Dr Mazan zwrócił też uwagę, jak system oświatowy zniewala nauczycieli. — Ministerstwo określa program, a nauczyciel ma go wyprodukować — stwierdzał. — Młodym ludziom proponuje się wiedzę typu “instant”. Nie kształcimy ludzi mądrych, ale wypuszczamy pokolenia nastawione zadaniowo i egoistycznie — podsumowywał.
Prof. dr hab. Artur Andrzejuk w swojej prelekcji charakteryzował istotę edukacji katolickiej w oparciu o rozróżnienia św. Tomasza z Akwinu, Feliksa Bednarskiego i Mieczysława Gogacza. Jako główną cechę edukacji katolickiej wskazał jej osobowy charakter. — Nie ma edukacji bez relacji. Mądrości uczy człowiek mądry, dobroci uczy człowiek dobry — uzasadniał.
Wychowanie polega na udoskonaleniu człowieka tak, aby bronił relacji wiary, nadziei i miłości z Bogiem i inymi osobami. Podmiotem wychowania są intelekt, wola i uczucia. One powinny być udoskonalone do poziomu mądrości, prawości, cierpliwości, kontemplacji, wierności dobru. — Pedagogika musi reagować na zagrożenia, które kultura niesie w danym czasie i w danym miejscu — mówił zwracając uwagę na konieczność kształcenia religijnego, społecznego i narodowego. Prof. Andrzejuk przypomniał też, jak istotne dla wychowania są edukacja estetyczna, wychowanie fizyczne oraz nauka języków klasycznych.
Dr Stanisław Krajski ukazywał często nieuświadomione elementy edukacji takie jak: uczenie otwarcia na świat zamiast miłości do ojczyzny, tolerancji w miejsce prawa i porządku Bożego, podkreślanie różnorodności jako podstawowego czynnika współczesnego społeczeństwa. Innym celem dzisiejszych systemów edukacyjnych jest rozbudzanie ludzkiej pychy. — Ambicji dziś uczy się jako cnoty. Ambicja to jest “będę zawsze wyżej”. My zaś musimy szukać tego miejsca w świecie, które przeznaczył nam Bóg — mówił. Zauważył również bardzo bliski związek obecnego systemu edukacji ze szkołą opisaną przez Platona w „Państwie”, która to szkoła miała być narzędziem w ręku określonych warstw społecznych, służącym utrzymaniu władzy absolutnej w sposób nieświadomy dla obywateli danego Państwa.
Część teoretyczną konferencji zamknęła powtórna prelekcja dra Andrzeja Mazana. Tym razem dotyczyła ona szczegółowych problemów związanych ze szkolnictwem państwowym, a także wskazywała na konkretne dobro związane z edukacją domową. Prelegent zaprezentował wyniki badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych, gdzie edukacja domowa dotyczy ponad 2 milionów dzieci. Według tych badań w domowej edukacji nie liczy się ani status społeczny rodziców, ani ich wykształcenie, ani zamożność. — Absolwenci edukacji domowej znacznie przewyższają wiedzą swoich rówieśników, którzy uczą się w szkole — wskazywał. Co więcej, rodzice nie tylko mają wpływ na treści, których uczą się ich dzieci, ale również mogą wybrać formę, która najbardziej pasuje do danego dziecka. — Rodzice mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami — stwierdzał dr Mazan i przypominał, że rodzice dorastają w ten sposób do większej odpowiedzialności, miłości i poświęcenia.
— Pierwszy rok edukacji domowej był doświadczeniem ogromnego zysku w relacji. Z moim synem zyskaliśmy coś przepięknego między sobą — mówiła w części praktycznej Agata Rybczyk. Podważyła w swoim wystąpieniu często przytaczany argument braku socjalizacji dzieci uczonych w domu. — Szybko zobaczyliśmy, że nie chodzi o ilość kontaktów, ale o ich jakość. W domu tworzą się relacje korzystne społecznie, pełne wzajemnej pomocy — dzieliła się. Patrycja Cicha wskazała inny aspekt. Jej edukacja domowa przynosi wolność i nieskrępowanie podręcznikami. Podstawowym podręcznikiem w edukacji domowej jest mama i tata, obecność rodziców — dodawała Urszula Zdanowska. — Teoria wychowania mówi, że dziecko do szóstego roku życia powinno być z matką. Jest to więź, która stanowi o jego rozwoju w życiu — uzupełniała Cicha.
Konferencja zakończona została błogosławieństwem wszystkich prelegentów i uczestników udzielonym przez obecnych księży.